Kochani, jakoś nie mogę z werwą rozpocząć nowego roku blogowego, zaskoczyć Was nowymi dekoracjami i z entuzjazmem opowiedzieć o nowych planach i postanowieniach... dopadł mnie LEŃ...
Ano tak, zwyczajny Leń... Przesiaduję całymi dniami w piżamce w motylki, przemieszczam się z kanapy na kanapę, bawię się z Gałganami w safari i poza przewijaniem, karmieniem i ganianiem za psami nie mam Wam nic ciekawego do opowiedzenia...., więc sobie tak blogowo milczę i śledzę Wasze wiosenne (!!) aranżacje, czytam o postanowieniach na Nowy Rok i nawet nie mam szczególnych wyrzutów sumienia, że u mnie jeszcze nic.
Czy ja muszę sadzić hiacynty? Nie muszę...
Czy ja muszę rzucić się w wir wyprzedaży i nabyć kolejne durnostojki do chałupy? Nie muszę...
Nie muszę postanawiać, planować, ani być Perfekcyjną Panią Domu i dobrze mi z tym.
Przyznaję jednak, że czerwienie świąteczne pochowałam i nawet przez chwilę zastanowiłam się czym by je w domu zastąpić, ale poza zagospodarowaniem jednego malusieńkiego kącika mojego ogromnego salonu, nie wpadłam na inne pomysły. Wyczytałam w inspirujących mnie blogach, że w tym roku królować ma "emmerald green" i coś tam wygrzebałam na stryszku:). Szału nie ma, ale póki LEŃ stoi obok nie wykrzeszę nic innego:)
Na ostatnim zdjęciu widać fragment obrusu, który wypożyczyła mi przyjaciółka, coby wesprzeć mnie nieco w moich leniwych działaniach dekoratorskich. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
- Co planujesz po zdjęciu tej czerwonki? (rozumiem, że chodziło o moje cudne dekoracje świąteczne...)
- Nie wiem jeszcze...
- A co tam masz na stryszku?
- Nooo..., muszę zajrzeć...
- No to rusz d..ę!
- Nooo..., może szmaragdy, turkusy jakieś.....
- A co masz w tych kolorach?
- Niee wieeem, chyba ze trzy serduszka... i dwa ptaszki...
- Ło matko (tu znaczący przewrót oczyskami, a oczyska ona ma, mówię wam)
Podeszła do szafy i mamrocząc coś pod nosem (dobrze, że ja trochę głucha jestem) zaczęła przeszukiwać jej czeluście. Masz to, rzuciła w moją stronę piękny obrus w kolorach jak powyżej i jeszcze to, tylko ostrożnie i w moją stronę powędrował ogromny wazon w głęboki turkusie. No cóż... Moi Drodzy, nie miałam wyjścia, musiałam choć jeden kącik, mimo ironicznego uśmieszku Pana L., zagospodarować:) A wazon wciąż czeka na fotosesję, dzisiaj się nie załapał:)
Co byśmy zrobili bez przyjaciół?
Buźka:)
Na ostatnim zdjęciu widać fragment obrusu, który wypożyczyła mi przyjaciółka, coby wesprzeć mnie nieco w moich leniwych działaniach dekoratorskich. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
- Co planujesz po zdjęciu tej czerwonki? (rozumiem, że chodziło o moje cudne dekoracje świąteczne...)
- Nie wiem jeszcze...
- A co tam masz na stryszku?
- Nooo..., muszę zajrzeć...
- No to rusz d..ę!
- Nooo..., może szmaragdy, turkusy jakieś.....
- A co masz w tych kolorach?
- Niee wieeem, chyba ze trzy serduszka... i dwa ptaszki...
- Ło matko (tu znaczący przewrót oczyskami, a oczyska ona ma, mówię wam)
Podeszła do szafy i mamrocząc coś pod nosem (dobrze, że ja trochę głucha jestem) zaczęła przeszukiwać jej czeluście. Masz to, rzuciła w moją stronę piękny obrus w kolorach jak powyżej i jeszcze to, tylko ostrożnie i w moją stronę powędrował ogromny wazon w głęboki turkusie. No cóż... Moi Drodzy, nie miałam wyjścia, musiałam choć jeden kącik, mimo ironicznego uśmieszku Pana L., zagospodarować:) A wazon wciąż czeka na fotosesję, dzisiaj się nie załapał:)
Co byśmy zrobili bez przyjaciół?
Buźka:)
Rewelacyjny ten obrus, podoba mi się ta stylizacja:)
OdpowiedzUsuńA trzymaj sobie tego Lenia na zdrowie! ;) I niech Cię wcale nie korci musieć się wysilać, aby coś chcieć! Ptaszki są, to i wiosna będzie i z nią zapał. A póki co mamy zimę i ogólne zwolnienie obrotów. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Droga Bello! w Twoim domostwie każda aranżacja jest jak nabardziej na miejscu! Czy z Leniem w roli głównej czy też nie Twoim salonom we wszystkim do twarzy! A do wiosny to jeszcze coś zakupisz, jak nie Ty to Twoja psiapsiuła na pewno:) pozdrawiam iście zimowo!
OdpowiedzUsuńBello- widzisz jak z niczego wyczarowałaś same hiciory :-). Wyszło rewelacyjnie. Ja nadal otaczam sie czerwonką, aczkolwiek czeka juz w kolejce nowy kolorek :-)
OdpowiedzUsuńNic się nie martw ja też miałam lenia, ale to ogromnego, wegetacja dosłownie ;( ale mija, nabieram sił i ochoty na szperanie, szukanie, zakupowanie ;)
OdpowiedzUsuńPiękne te kolorki a ptaszek to w ogóle uroczy!!!
Ale czy to nie jest piękne, że nic nie musimy? :):):)
OdpowiedzUsuńZ szałem czy bez kącik jest fajny:)
Mnie się stoliczek podoba najbardziej :)
OdpowiedzUsuńJak ja Cię dobrze rozumiem ;P
OdpowiedzUsuńLeń się puki możesz bo potem wiesz jak jest?!? Ciepło, podwórko, bieganina i leń ;D
Pozdrawiam
No i pięknie jest!!!
OdpowiedzUsuńCześć Bello!
OdpowiedzUsuńFajnie, że już jesteś! Od dziś będę widziała Cię tylko w tej piżamce w motylki;-))) ganiającą za maluchami!
Fajnie to wszystko opisałaś,
Ania
Może i leniwie,ale całkiem udanie skomponowałaś ten wiosenny (no, może przedwiosenny) kącik. Gratulacje dla Przyjaciółki za talent wyszukiwacza skarbów. Efekt końcowy bardzo wysmakowany, a konsolkę to już po prostu pożeram wzrokiem. Cudna!
OdpowiedzUsuńZdjęcia urocze.... rozmowa bardzo kobieca ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Hmm no dobrze, ze jestes w koncu. Piekne ptaszki, bardzo pomyslowa aranzacja ... Ale przeciez tego tez nie musialas robic ;-P ... Ten strych to pewnie u tych Znajomych co kiedys pisalas ... Ty to chyba tam szalejesz! Wiesz co ja tez bym tak chetnie poleniuchowala ... Buziaki!!!
OdpowiedzUsuńzdrowy poglad na życie , na codzienność - nic nie musisz!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Jak dla mnie leniwy kącik wyszedł świetnie, choć u mnie już hiacynty i narcyzy;) Nie muszę, ale chcę.
OdpowiedzUsuńJak ja ci zazdroszczę, to sobie nawet nie wyobrażasz...
OdpowiedzUsuńi moje luistro też czeka .... cierpliwie.... coraz mniej cierpliwieeeeee .............. i ja czekam ...... na telefon .... cierpliwie ..... i mniej cierpliwie ........... pozdrów Lenia
OdpowiedzUsuńTeż za mną takie kolory chodzą... I w przeciwieństwie do ciebie dostałam takiego kopa energetycznego, że sama już nie wiem za co się łapać :-) To chyba ten syndrom gniazda, tyle że z opóźniaczem, zadziałał :-)
OdpowiedzUsuńBuźka!
Turkusowy kącik jest bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój LEŃ, Twoje królestwo, i bliźniaki oczywiście.
Chętnie będę tu zaglądać.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Bella jak na lenia to ślicznie Ci wyszła ta turkusowa aranżacja :) Serduszka i ptaszki - cudo!!! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńEmmerald green jest taki...świeżutki ;)Śliczny...
OdpowiedzUsuńLeeeniiiwe pozdrowienia zostawiam ;)
No i po czerwieni śladu nie ma:)) Podoba mi się ta zmiana:))
OdpowiedzUsuńKombinuj, jak tu się spotkać w większym gronie, bo trzeba koniecznie:))
Usciski:))
Witaj Bella! oj dzieje się u Ciebie dzieje! stoliczek przepiękny i cała reszta, a Twoje teksty jak zwykle czyta się jednym tchem :) ,,przeleciałam" Twoje starocie i nie przestawaj ,bo fajne cudeńka u Ciebie.Też chciałam typowe ,,nasze '' rzeczy sprzedawać ,ale szybko zauwazyliśmy ,że ludzie są rózni i rózne rzeczy kupują .Więc teraz mamy typowy kogel mogel i jakoś leci ,tym bardziej ,ze mój mąż to typowy handlarz:) Nawet nie wiesz jak ja się cieszę ,że mogę w końcu coś skrobnąć :) Jak chcesz wiedziec coś konkretnego to pisz, z chęcią odpowiem.
OdpowiedzUsuńJowitko, dzięki za wsparcie;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, bo po co uganiać się za czymś skoro nie mamy na to ochoty. Jeśli mamy, to działajmy, a jak nie to leniuchujemy bez wyrzutów sumienia (uchhh.. ja nad tym muszę jeszcze popracować :P bo czsem jednak jestem zła na swoje lenistwo)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zazdroszczę nieco możliwości poganiania tak leniwie po domu :P
Stoliczek piękny!!!...a tabliczkę HOME,mamy taką sama
OdpowiedzUsuńPozdrawiam