O mnie

Moje zdjęcie
kontakt: bellaiblizniaki@gmail.com

Google Website Translator Gadget

niedziela, 27 maja 2012

Ratujemy sikorki.

Witajcie Kochani,
Dziś tak na szybko, najświeższe wiadomości z ogrodu bliźniaków:
Budujemy bramę i potrzebowaliśmy zatopić w fundamentach metalowe belki konstrukcyjne, które będą zbrojeniem dla cegieł klinkierowych. Słupków klinkierowych będzie sześć, więc i belek potrzebowaliśmy sześć. Jak wiecie zawsze uważam, że najlepiej jest wykorzystać to, co już mamy, co uważaliśmy za niepotrzebne itd. Tak też było i tym razem. Cztery belki zakupiliśmy, a dwie zastąpiliśmy starymi słupkami, na których zamocowana była kiedyś furtka. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że w jednym ze słupków uwiły sobie gniazdko sikorki. Panu murarzowi dosłownie wysypały się na ręce małe, puchate, żółte kuleczki, ledwie opierzone i ogromnie przestraszone.
Niewiele myśląc, mój dzielny małżonek rzucił się na ratunek. Jedno było pewne: im dłużej to będzie trwało, tym mniejsze szanse, że rodzice nie odrzucą piskląt zniechęcone zapachem człowieka. M na szybko montował im gniazdo zastępcze: siano z budy Lucjana i pojemnik plastikowy ze starej lodówki. Nowy domek postawił im na orzechu w cieniu liści, żeby maleństwa nie ugotowały nam się na słońcu. 
Nie musieliśmy zbyt długo czekać, żeby zobaczyć, że rodzice natychmiast zajęli się z powrotem pisklakami. Jak szaleni uwijali się  z karmieniem i pojeniem dzieci. Odetchnęliśmy z ulgą. Nie było czasu, żeby robić zdjęcia przedwczoraj, ale dziś zajrzeliśmy do gniazdka i okazało się, że maluchy świetnie sobie radzą. Przez dwa dni naprawdę podrosły i wygląda na to, że już za chwilkę wyruszą w wielki świat. Oto one: nasze maluszki:




Z dziesięciu przeżyło siedem, i są w doskonałej formie:) Już nie mogę się doczekać, kiedy zaczną pierwsze próby latania:) To będzie widok!!!
Jedno jest pewne, od kilku dni czytamy wszystko na ich temat w internecie i w przyszłym roku, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji pozakładamy im budki lęgowe. Znajdą u nas prawdziwy dom i swoje miejsce na ziemi:))


17 komentarzy:

  1. Cudowna idea...macie bardzo dobre serduszka,wierzę w to że uda Wam się je uratować;)pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodziaki!W naszej budce lęgowej od trzech rośnie nowe pokolenie szpaków :).Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna historia :) Dobrze, że z happyendem :)
    Pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To wspaniale,że udało Wam się je uratować! Bardzo lubię sikorki, nawiasem mówiąc one zakładają gniazda w przedziwnych miejscach, szczególnie takich, które przypominają dziuple; widziałam sikorki gnieżdżące się w słupie latarni i w liczniku elektrycznym na ścianie garażu. Nie wiem, czy młode się odchowały, bo warunki wydawały mi się skrajnie niesprzyjające: tu i tam prąd, a licznik wisiał na tak nasłonecznionej ścianie, że moim zdaniem pisklęta mogły się tam wręcz upiec! Nie mogłam jednak tego sprawdzić bo oba miejsca były zbyt daleko od mojego domu.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  5. ale piękności! trzymam kciuki za małych, skrzydlatych przyjaciół :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tez zastanawiam sie nad budkami legowymi bo u nas wszędzie sa jakieś gniazda; jedno na pewno nad naszym oknem;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że udało Wam się uratować ptaszyny... bo śliczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bella, to bardzo szlachetne z Waszej strony, że zaopiekowaliście się pisklakami, są urocze!
    pozdrowienia ślę,

    OdpowiedzUsuń
  9. Na cześć tych ptaszków nazwałam swój las "Sikorka" :)) Kochają moje sosny i urządzają w nich codzienne gonitwy:)) Cudne te ptaszki, jak dobrze, ze zdążyliście na czas z pomocą:)) Gratuluję przychówku i rozumiem, że dzielny M. będzie ojcem chrzestnym :)) Pozdrawiam bardzo bardzo ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Śliczne sikoreczki - super, że udało się Wam je uratować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To ci niespodzianka.Sikoreczki śliczniutkie.

    OdpowiedzUsuń
  12. fajniutko, że udało się uratować maleństwa.
    u mnie w bloku jaskółeczki uwiły sobie gniazdko, w zeszłym roku mieliśmy szansę podejrzeć naukę latania - ach, co za emocje:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć Kochana, wpadnij do mnie - czeka na Ciebie zaproszenie do zabawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczne sikorki, super, że się nimi zaopiekowaliście :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne ptaszki!
    Bardzo ciekawy blog :) Na pewno częściej tu będę zaglądała!
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Śliczne modraszki. Świetnie, że nie zabraliście ich do domu, tylko udało się "oddać" je rodzicom :)
    Jeśli chodzi o zapach człowieka, to u ptaków akurat nie odgrywa on roli. Ssaki mogą odrzucić młode dotykane przez człowieka, u ptaków się to nie zdarza. Owszem, mogą porzucić lęg, jeśli widzą, że ktoś się przy nim mocno kręci, ale w przypadku tak dużych ptaszków szybka interwencja jest bezpieczna. Zdarza się, że zabierane są do domu tzw. podloty - ptaki, które już wyleciały z gniazda, ale jeszcze są karmione przez rodziców. Kiedy znalazcy orientują się, ze zabrali takiego malucha niepotrzebnie, często zanoszą go z powrotem na miejsce znalezienia, i rodzice podejmują opiekę, mimo że upłynęło np. kilka godzin i ptaszek w międzyczasie był dotykany wielokrotnie.
    Kciuki za sikoreczki i za przyszłe lęgi w nowych budkach :)

    OdpowiedzUsuń