Chcę Wam dziś przedstawić Fifulkę. Fifi zwana jest też "faworytą królewską" (dla niewtajemniczonych: Królowa to ja;)), "trzecim bliźniakiem" (tak, wiem, że to niepoprawne), tudzież "kudłatym ścierwem" , co pozostawiam bez komentarza:)) Fifi pojawiła się u Nas w listopadzie 2010. Była przerażonym małym szczeniakiem, którego ktoś porzucił w pobliskim lesie, skazanym na zagładę. Wynędzniała, przerażona i zapchlona... Ja byłam w siódmym miesiącu ciąży, brzuch miałam wielkości dwóch arbuzów i ledwie się poruszałam na opuchniętych do nieprzyzwoitości nogach. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na tę kupkę nieszczęścia i wiedziałam, że to MIŁOŚĆ.
M zawsze, ze stoickim spokojem znosi wszystkie moje pomysły. Kiedy dzwonię z drugiego końca Polski i mówię, żeby kupił nową obróżkę i dwie nowe miski, rzeczowo pyta czy o obroża ma być zwykła czy przeciwpchłowa, kiedy dzwonię podczas ważnego zebrania z informacją, że mamy kozę na przechowanie, odpowiada: "tak, tak, rozumiem, postaram się być wcześniej z pracy". Generalnie dobry z niego chłop:)
Tym razem jednak był nieprzejednany... "Czwarty pies! Dzieci w drodze! Kobieto oszalałaś! (Jak mówi "kobieto" to sprawa raczej jest poważna... Zapowiedział, że nie spojrzy na TO, nie dotknie TEGO i nie będzie się w żaden sposób się spoufalał... No cóż... Klamka zapadła... Trzeba było znaleźć psinie nowy dom...
Cóż było robić... znalazłam, przemiły dom, wspaniałych ludzi. Nowi właściciele mieli tylko jedną prośbę - chcieli wziąć psinę za miesiąc. Już po tygodniu widziałam jak M ukradkiem zaprzyjaźnia się z bezimienną sunią. Potem przyłapałam go jak szuka dla niej imienia w internecie...:) Aż w końcu stwierdził, że on to nigdzie psa nie będzie oddawał, bo pies (pies:))) przyzwyczaił się już do Nas i do domu, on nie będzie mącił psu w głowie:) i pies to właściwie nazywa się Fifi:). I tak zostaliśmy posiadaczami czwartego psa w domu.
Fifulka spała gdzie popadnie: a to na kocyku, a to na jakiejś starej poduszce, a to z Luckiem. Kończyło się to zawsze zniszczeniem posłania doszczętnie. Nad posłaniem Lucka nieźle się musiała namęczyć: miało prawie 1,5 metra kwadratowego (!) W końcu gdy młode zęby przestały swędzieć zaczęłam się rozglądać za czymś na stałe. A że w międzyczasie Fifi została "faworytą królewską" :) chciałam żeby to było coś specjalnego.
Przypomniało mi się, że upchnęłam kiedyś na strychu starą walizkę, którą znalazłam na śmietniku (czego to ludzie nie wyrzucą!) Niestety była paskudnie zaciapana farbą, bo wpadłam na pomysł, żeby uczyć się na niej decoupagu. Zniechęcona pierwszą nieudana próbą schowałam ją, żeby nie patrzeć jak ją zapaskudziłam:)
Walizka jest papierowa, więc nie przeżyłaby kolejnej grubej warstwy farby. Pistolet do malowania podłączony do kompresora maluje cieniutko i bardzo dokładnie, więc przy ostatnim jesiennym malowaniu krzeseł M pomalował walizkę.
Modelka dzielnie pozowała, łóżko testowała, obwąchała i... zasnęła w czasie sesji:)
Nowe legowisko powędrowało do sypialni i jest legowiskiem nocnym. W dzień Fifi śpi byle gdzie, byle z Luckiem:)
Powyższe zdjęcie dedykuję Wszystkim moim Czytelnikom z pozdrowieniami Walentynkowymi, ale szczególnie chcę dziś pozdrowić Corinne i Miechowiaczkę:)
dzielę się tym postem TUTAJ
dzielę się tym postem TUTAJ
Cudowna historia Fifi...legowisko fantastyczne, jedyne w swoim rodzaju, jestem zauroczona:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękny finał smutnego początku! Fifi ma u Was jak w niebie:-) Post rzeczywiście walentynkowy. Oby więcej na świecie takiej miłości między ludźmi i zwierzętami. Proszę uścisnąć ode mnie łapę Fifi;-)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Ale Historia;) jak to dobrze ze z Wami zostala psinka:) ma teraz sliczne legowisko:)
OdpowiedzUsuńczego to ludzie nie wymyślą!? pies w walizce! tego jeszcze w kinie nie grali ;))
OdpowiedzUsuńale muszę przyznać, że całość prezentuje się świetnie a Fifulka wygląda na nowym posłanku przesłodko :))
Miłych snów!
Łoże książęce - kapitalana walizeczka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł!!! pozdrówka
OdpowiedzUsuńO matko, pomysł z posłaniem w walizce - wprost GENIALNY:))) A historia Fifi piękna - brawo!
OdpowiedzUsuńBella, jak dobrze, że uratowaliście tego szczeniaka.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęłam się czytając Twoje poczynania z mężem :) Mój też jest taki cierpliwy :))
Łóżeczko psie pierwsza klasa.
Pozdrawiam serdecznie
Ada
Ehh biedny chłopina dał się urobić małej suni...
OdpowiedzUsuńRok temu mój Tata kupił sobie jamniczkę, bez zgody i akceptacji Mamy. Niestety dla Taty, ale Nina najbardziej pokochała Mamę(w tym momencie już ze wzajemnością):)))
Fifi mały kudłatek, ma coś w sobie:) A walizka świetna, choć mi brakuje w niej jakichś przetarć po brzegach...
Zawsze po malowaniu kompresorem wszystko jest takie "śliczniunie", ale spokojnie... czas zadziała.... i brzegi się poprzecierają same:) Mnie się już nie chciało, wiadomo: bliźniaki!
UsuńNo niezłe królewskie posłanie. Sama bym w takim zasnęła:) A psinka super. Uwielbiam takie kudłacze. W domu mam podobne dwa ze schroniska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niesamowita historia! Od pierwszych przeczytanych słów uśmiech nie schodzi mi z buzi :D Fifi - bezczelnie piękna, a walizkowe legowisko - nieprzyzwoity szczyt pomysłowowści, w dodatku rewelacyjnie wykonany. A Mąż - super facet. Może coś tkwi w imieniu, bo mój też Michał i na naszą Fretkę zareagował na początku dokładnie tak samo. No i w identyczny sposób się w naszej psinie zakochał :) Macho niby, no nie? Ale jedno psie spojrzenie i okazuje się jakie miękkie serducha mają Ci nasi Panowie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Super facet przeczytał, że jest super i teraz czuje się jeszcze bardziej super:)))
Usuńjaka ona cudna:) I wyrko cudowne... A Ty Bello jestes wspaniała babką:)
OdpowiedzUsuńPsiuńcia w walizce,na posłaniu w kwiatki, wygląda jak kudłata czekoladka w bombonierce, a z Ciebie kochana dziewczyna. Ukłony dla męża. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMąż się odkłania:)
UsuńJa co prawda nie mam ani jednego psa, za to trójkę Łobuziaków, i patrząc na ten niezwykły i cudny domek dla Fifi, zastanawiam się, czy ona nie próbuje zerwać np. tego serduszka, bo moje dzieci mają wielkie ciągoty w palcach, gdy widzą tego typu ozdoby, a przecież oni rozumni być powinni choć z założenia ;-)
OdpowiedzUsuńA widzisz kochana, dzieci próbują, moje nawet specjalizują się w zrywaniu wszelkich ozdóbek, a Fifulka nie, dlatego jest moją faworytą:)
UsuńPrzyznam Ci się do czegoś... Latem znalazłam taką walizkę, nie będę pisała gdzie, ale uznałam,że jest już do niczego i ją spaliłam...
OdpowiedzUsuńPo Twoim poście baaardzo żałuję, bo potrzebne mi legowisko dla Bazyla Marnotrawnego- a Twój pomysł bardzo mi się spodobał :-(
Trudno, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... wymyślę coś innego... ale szkoda...
Pozdrawiam!
Ja od kiedy wyrzuciłam srebrne sztućce po babci (!) zastanawiam się ze sto razy nad każdym śmieciem. Nawet jak coś zniszczę, to też jeszcze dana rzecz leżakuje u mnie przez jakiś czas aż nabiorę pewności, że dobiegł kres jej żywota...
UsuńCudna psinka, a domek ma pierwsza klasa!:)
OdpowiedzUsuńTrafiłam przypadkowo i już mam nowe pomysły co u siebie zmienić :) Walizki mam takie dwie, same w sobie takie podniszczone bardzo mi się podobają, wolę kiedy stare przedmioty z duszą pozostają nietknięte, ale teraz kusi mnie by zrobić z jedną to samo co Ty. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńjak coś zmienisz, to koniecznie pochwal się efektami:)
UsuńA ja mam taką walizkę,która czeka na mój dobry dzień. Tylko przeznaczenie dla niej muszę znaleźć. Niestety, nie mam pieska:)Twój pomysł na wykorzystanie walizki rewelacja! Zwykle takie psie legowiska szpecą, co tu dużo mówić. Twoje to Hilton:)
OdpowiedzUsuńDobrych snów dla Fifi, niech śnią jej się te wszystkie podróże w jakich jej legowisko wzięło udział:)
Oryginalny pomysł na legowisko dla Fifi. Widać ,że smacznie jej się w nim śpi.
OdpowiedzUsuńPsie towarzystwo rewelacja, boski ten Twój zwierzyniec, a walizka jeszcze piękniejsza, ściskam!
OdpowiedzUsuńNie mieszkasz w okolicach Torunia aby ;)))? Fifi wygląda jak... zaraz, to by chyba prawnuczka była, mojego śp. Kaktusa, az krzyknęłam, jak ją zobaczyłam. A on był bardzo kochliwy i niezwykle temperamentny (może kojarzysz z bloga, to ten, co poszedł z moją siostrą na egzamin :)), i mial mase dzieci. Wszędzie :). Ale raczej w okolicy miasta, a nie, np. pod Krakowem (chociaż, kto wie ;D?).
OdpowiedzUsuńKolejna rzecz, która nas łączy (liste powinnysmy zrobić!) to tendencja do przechowywania przedmiotów (ja wyrzuciłam własną srebrną łyżeczkę od chrzestnego, hm). Tyle, że ja tych przedmiotów tak pieknie nie przerabiam...
Z tym Kaktusem, to kto wie...:)) U mnie psiniec bardzo ogólnopolski: jeden spod Gorzowa, jeden z Tomaszowa, więc wszystko możliwe:)
OdpowiedzUsuńA listę jak nic zacznę robić. A może my to jakaś rodzina, bo dziadek mój dla odmiany też był bardzo kochliwy;DDDDD
Bella, dziewczyno złota, czwarty pies w domu toć to absolutne szaleńs
OdpowiedzUsuńtwo!
Podziwiam Cię bo ja bym chyba nie dała rady! Ale piesek jest przesłodki, nie dziwię się, że się zakochałaś!
A ta walizeczka na psinkę jest super, świetnie to opisałaś!
ps. a wiesz, że ja jednak tam wierzę w to Twoje szycie:)
wprawdzie mam tylko jednego psa i to w dodatku podwórkowego ale za to mam taką samą przygodę z walizką a mianowicie, papierowa , próby decoupagu , później pomalowana cała na biało ( niestety gąbką bo kompresora nie posiadam ) ale ja miałam straszny problem z metalowymi częściami , trochę się zaciapały mimo że osłaniałam a w ogóle to są dość zardzewiałe a Twoje metalowe części tak pięknie i czysto błyszczą - jak tego dokonałaś?
UsuńMiałam szczęście, że okucia były w super stanie i bardzo dokładnie je okleiłam. Ale zaciapania możesz usunąć nitro , a rdzę specjalnym preparatem z marketu budowlanego i potem trzeba wypolerować. Kupa roboty... Może warto zostawić takie nadgryzione zębem czasu?
UsuńMam nadzieję, że słodki sen psiny nie łączył się częściowo z oparami farby, którą wcześniej pomalowana była waliza;) Żartuję oczywiście, na pewno dobrze wywietrzyłaś legowisko - a jest ono niezwykłe, pdziwiam pomysł i wykonanie. Cieszę się też, że trafiłam na Twoj blog - ciekawie piszesz, fajne masz pomysły - zostaję tu:)))
OdpowiedzUsuńWitaj w moich progach:) A psina przeżyła, spokojnie, nie trzeba wzywać Animalsów:DDD
UsuńHIHIHI...NIE WIDZIAŁAM PIEKNIEJSZEGO LEGOWISKA:)))....KOCHANA PSINKA:)))....I CO ZA HISTORIA:)))
OdpowiedzUsuńWitaj Bello! Kilka razy gościłam już u Ciebie (anonimowo), dzisiaj "poganiałam" troszkę po Twoich postach - i... zostaję na dłużej :) Jestem pod ogromnym wrażeniem posłania, jakie sprawiłaś suni - bardzo eleganckie, niebanalne, a przede wszystkim przepiękne! A FiFi - sama słodycz ;)
OdpowiedzUsuńPS. bardzo dziękuję Ci za odwiedziny i słowa pocieszenia. Zdradź mi co to za hurtownia - ta, o której pisałaś...
Wysłałam Ci maila z namiarami:) Buszuj ile wlezie!
UsuńKochana Bello, zajrzałam tu do Ciebie i wpadłam jak śliwka w kompot!!! już mnie stąt nie wygonisz :-) Bardzo fajnie "blogujesz", kobieto ty powinnaś jakąś książkę napisać!!! :-))))) Fifi kochana - też bym jej nie oddała, a legowisko z walizki zrobiłaś jej fantastyczne! pozdrowienia
OdpowiedzUsuńKsiążka!? Przy bliźniakach...? Nie ma szans:DDD Ale na kolejne posty możesz liczyć i na moje odwiedziny u Ciebie jak najbardziej:)
UsuńAhh dałabyś radę!!! wogóle to Cię podziwiam, bliźniaki i 4 psy !!! ja mam jedno dziecie i jednego psa i się nie wyrabiam :-)!!!!
OdpowiedzUsuńlegowisko godne księzniczki ,widac że Fifi dobrze się w nim czuje:)
OdpowiedzUsuńWitam:)) Genialny post! Po pierwsze psina mistrzostwo świata! Po drugie gratuluję męża, po trzecie dzięki Twoim malowankom, wiem jak może wyglądać moja walizka w przyszłości, a po czwarte... myślałam , ze to tylko ja przesadzam z tym pobieleniem:)) Dziękuję za wizytę, będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńTwoje "lekkie pióro" , szczerość ( post o kosmetykach i innych tam takich), ciekawe tematy i energia - zostaję i obserwuję!:) Pozdrawiam i zapraszam Marta
OdpowiedzUsuńPrzepiękna opowieść. I uroczy psi domek!
OdpowiedzUsuńUściski
M.
Wspaniały post, dopiero dziś nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuńMoja droga, jakie Ty masz dobre serduszko! Tyle psów! To rzeczywiście ten Twój mąż to anioł!;-)
A domek przepiękny!
Pozdrawiam cieplutko!
Ja bym też nie oddała takiej ślicznotki. Jak śpi wygląda tak jak moje "duże zwierzę", na które też mówię, że to moje drugie, młodsze dziecko. Wczoraj u weterynarza również zaczęłam pod słów "przyszłam z dzieckiem, bo zachorowało"....
OdpowiedzUsuńZapomniałam, z przyjemnością dodaję do ulubionych:)
OdpowiedzUsuńŚwietna jest ta walizkowa sypialnia!!!! Mam takie walizki i zastanawiałam się nad ich przemalowaniem. Ale co zrobiłś z okuciami w czasie malowania? Zabezpieczałaś je, czy potem czyściłaś z farby? Przepraszam za trywialne pytanie:) ale na zdjęciach widać, że chyba ich nie zabezpieczałaś. A na końcu wyszły śliczne:)Ja zawsze mam problem z odczyszczeniem okuć:( Pozdarwiam e
OdpowiedzUsuńokucia okleiłam taśmą papierową, jak widać niezbyt dokładnie:))) Potem rzeczywiście ciężko by było je doczyścić. Miałam też szczęście, że były wyjątkowo ładne, bez rdzy i brudu:)
UsuńNo właśnie:) Na pierwszym zdjęciu widać, że nie zaklejone są i zastanawiałam się jak Ty to potem czyściłaś:))) Ach piękna walizeczka, westchnę jeszcze raz. Tyle, że nie mam psiaka ani kota. No chyba, że mój Tomek by się tam zmieścił:)))) Pa
OdpowiedzUsuńZawsze możesz ją przerobić na stoliczek (widziałam takie foty w necie), albo po prostu trzymać w niej książki czy płyty. Te walizki maja w sobie tyle uroku:)
OdpowiedzUsuńA z tym stoliczkiem to mnie zaciekawiłaś! Masz jakieś linki może? (nieśmiało pytam:) Ja w swoich trzymam rysunki dzieci, skarby, których nie pozbędę się za żadne skarby:) Taki stosik walizek kiedyś widziałam na blogu Pod norweskim niebem. Super wygląda taka kolekcja. A swoją drogą, historia z wyrzuconymi Babciowymi sztućcami.... hm. Też bym dziś nie mogła tego przeżyć:)))
Usuńnp: http://doris15.pinger.pl/m/11018486/stara-walizka-diy
UsuńPomysł na ostatni stolik jest świetny dziękuję i pozdrawiam e
OdpowiedzUsuńRewelacyjne legowisko , wręcz luksusowe ale ostateczną ocenę wystawi Fifi ;) Piękne naprawdę z klasą ;) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńAnia
Piesio cudowny ! i zakochany w swojej... budo-walizeczce :) haha ! :)
OdpowiedzUsuńalę się uśmiałam - fifi kudłate ścierwo :)))
OdpowiedzUsuńHistoria piękna fuksło się psinie.
Świetny pomysł! Walizka pomalowana na biało i ozdobiona koronką wygląda bajecznie. Tak ja przystało na królewską faworytę!
OdpowiedzUsuńŚwietne posłanko! Przeważnie widziałam jakieś poduszki, pudełka, dywaniki, ale walizkę widzę pierwszy raz w takim zastosowaniu. Genialny pomysł:)
OdpowiedzUsuńGenialny pomysl:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń