Pisałam ostatnio o lenistwie, braku czasu, tysiącu rzeczach na głowie... i tak naprawdę to ten klimat nie chce mnie jeszcze opuścić. Być może to lekka deprecha, a może jesień, a może po prostu wielkie zmęczenie... Nie wiem... Patrzę dookoła i widzę niekończące się sterty prania, nieustający remont i ... moje pięty (są w opłakanym stanie, bo ciągle łażę na boso). Marzy mi się jakaś odrobina luksusu. Ach... posiedzieć w jakimś spa, zapomnieć o na chwilę o dzieciach (nie oburzajcie się wszystkie matki-polki, proszę..!), zapomnieć o psach, bałaganie, zanurzyć się w pianach, balsamach i innych takich cudeńkach. I nie mówcie, że któraś z Was by pogardziła:) Póki co jednak ani czas ani finanse mi na to nie pozwalają, wielki smutek:((
Ale żeby nie męczyć ani Was, ani siebie smutami, napiszę o dziś o WIELKIEJ WYGRANEJ (no może takiej nie bardzo wielkiej, ale dla mnie to było COŚ). Czy wygrałyście kiedyś cokolwiek? Czy znacie to uczucie na początku niedowierzania, a potem radochy takiej, że aż się chce skakać do góry? Zauważcie, że nawet jak wygrywamy drobiazgi tak zupełnie przypadkiem, to uczucie zawsze jest bardzo podobne:) No, chyba, że to milion w totka... to wtedy sama nie wiem czy moje biedne pozawałowe serce by to przetrzymało, hihi
Jak już pisałam, żyję w nieustającym remoncie: wykańczamy dom, lub jak kto woli, dom wykańcza nas. Teraz już jest bliżej niż dalej, ale i tak jeszcze czeka nas sporo potu, krwi i łez. Był taki moment w moim życiu, że z powodu huraganu życiowego wprowadziłam się do budowanego przeze mnie domu w chwili, kiedy nie nadawał się jeszcze do zamieszkania, ale ja twarda raczej jestem (mimo postury mikrej), zacisnęłam zęby i dałam radę. I wówczas los się do mnie uśmiechnął. Pojechałam do Ikei zakupić jakieś rzeczy pierwszej potrzeby i zaproponowano mi kartę kredytową. Kasy już nie miałam prawie wcale, więc pomyślałam, że jak dają, to borę, może się przyda?? I rzeczywiście przydała się, wypłaciłam z niej szybciej, niż myślałam. Dosłownie tydzień później, dzwoni ktoś do mnie i z prędkością karabinu maszynowego mówi, i mówi, i mówi, i ja nic nie rozumiem. Kiedy w końcu udało mi się przerwać (a ciężko było, uwierzcie) okazało się, że dla posiadaczy tejże karty jest loteria i raz w miesiącu ktoś wygrywa 7000 zł na zakupy w Ikei, i w ty miesiącu to jestem ja. Wow! Cieszyłam się jak dziecko... Fantastyczne uczucie! I choć nie jestem fanką, to z radością pojechałam szastać kasiorą:)) I jak już się wyszastałam do ostatniego grosika i paki przyjechały, to musiały odstać ze dwa lata chyba, bo nie miałam jeszcze gdzie tych mebli ustawiać. Tak naprawdę dopiero niedawno wszystko trafiło na miejsce i... przedstawiam Wam dziś gabinecik, bibliotekę i pokój, z którego piszę bloga, czyli trzy w jednym:). Oto część mojej wielkiej wygranej:
Oczywiście dla mnie to dopiero baza:) Teraz jeszcze muszę odpowiednio zagracić to śliczniusie i nowiusie wnętrze, bo, co zrobić, lubię jak z kątów wyłazi trochę wspomnień, trochę tfuurrczości własnej, trochę pamiątek. Wtedy wiem, że jestem w domu, a nie w sklepie. Już kilka przedmiotów przełamuje ten ikeowski szablon, ale będzie więcej. Niech mi tylko bliźniaki dadzą rozwinąć skrzydła... Na razie jednak chłopaki rozwijają własne:)
Pozdrawiam wszystkich, witam nowych i życzę Wam Wielkich Wygranych zarówno tych finansowych, jak i życiowych, które czasem bywają zdecydowanie ważniejsze:)
Bella Od Bliźniaków
Gratuluję wygranej... pięknie teraz u Ciebie. Ale bliźniaki i tak wygrywają, cudne dzieciaki
OdpowiedzUsuńBella, ale zbieg okoliczności. Ja u siebie na blogu tez piszę o wygranej :)
OdpowiedzUsuńNam też się udało :) Więc wiem, jaka to radość :)
Gratuluję!!
Bardzo ładny, stonowany wystrój wnętrz :)
Pozdrawiam serdecznie..
Ada
w zyciu nic nie wygrałam!Myślałam ze te loterie to jakas sciema ,a tu proszę...Gratuluję Ci baaardzo.Zastrzyk finansowy został bardzo dobrze wykorzystany,bo gabinecik wyglada miodzio!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki dla dwóch przystojnych panów :*
Pięknie u Ciebie. Zazdroszczę trochę tej wygranej ale tak szczerze zazdroszcze i nie złośliwie.
OdpowiedzUsuńCzasem w życiu tak jest że w najmniej spodziewanym momencie los zsyła takie nispodzianki miłe.
Pozdrawiam serdecznie.
Cudowna Wygrana!!! Tylko pozazdrościć:))) A ja podziękowałam za kartę , buuuuuuuuuu:((((((((( Teraz ją wezmę z uśmiechem:)))). Piękny gabinecik, inne wnętrza tez zapowiadają sie ciekawie. Zapraszam na moje Candy i na mojego bloga .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Patti
SUPER!!!!!!!!!JA BYM CHYBA NIE WYTRZYMAŁA AZ DWA LATA HE HE HEPOZDRAWIAM SERDECZNIE
OdpowiedzUsuńŚwietnie wykorzystałaś te wygrane pieniążki!!! Już teraz Wasz gabinet wygląda imponująco, a jak jeszcze go "ocieplisz" swoimi wytworkami to już w ogóle będzie pięknie!
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Twoich Małych Bohaterów!!!
Gratuluję wygranej! Gabinecik już teraz zapowiada się szałowo! Wiem, jak musiałaś się cieszyć - sama dwa lata temu wygrałam w loterii. Skakałam ze szczęścia :) Życzę nam obu kolejnej takiej wygranej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ataboh... masz rację, chłopaki to mój najlepszy los na loterii:)
OdpowiedzUsuńAda, super fajny wyjazd wygraliście! Szkoda, że całą rodzinką nie możecie pojechać...
Koko, miło, że chwalisz wystrój, ale Twoja chata i tak mnie zwala z nóg:)
Mela, zazdrość, a jakże! Ja Tobie też, chyba pisałam w komentarzach:))
Patti, nie wiem czy jeszcze jest ta loteria, więc nie zadłużaj się za bardzo:))
Bubisa, kiedy ja te wytworki porobię, ech..
Wiola, wygrywajmy jak najczęściej!
bez względu na ilość, jakość, i formę wygranej, każda cieszy tak samo, ja wygrałam ostatnio książkę + mały pachnący bonusik, właśnie do kąpielowego relaksu, i cieszyłam twarz, że hej;-)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę ślicznie i elegancko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMilo mi,ze zawitalas w moje progi:)Szczesciara z Ciebie z ta wygrana.Blizniaki urocze.Pozdrowienia posylam:)
OdpowiedzUsuńAle fajna przygoda:-)) Gratuluję Ci z całego serca. Widzę, że racjonalnie wykorzystałaś wygraną:-))A do tego SPA łapię sie z Tobą-a propos wygranej-fajnie by było właśnie wygrać takie spa;-)A co do remontów...wiem jak dobijają. Niestety trzeba to przetrwać myśląc o efekcie końcowym;-)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLusi
P.S. Wiesz żyłam do tej pory w przekonaniu że za karty kredytowe tylko się płaci;-)
ojejciu...pamietam chłopców jak byli tacy tyci tyci.....ale ten czas leci:))Piekny ten twój salon:)))..rzadko bywam w ikea-odległość..ale właśnie 2 tyg.temu stałam oczarowana ich białymi mebelkami-witrynkami,szafami,komodami-dlatego ponownie sie zachwycam -teraz twoją biblioteczką:)))Pozdrwiam i odrobinę luksusu życzę...czyli CZASU!!!!
OdpowiedzUsuńWitam masz piękne dziaciaczki idę oglądać blog dalej
OdpowiedzUsuńwracam tu napisać że nigdy nic nie wygrałam a jakbym wygrała tyle kaski i jeszcze na zakupy w Ikea to m0oje serce by nie wytrzymało i nie trzeba było by totka hi hi gratuluję super sprawa!!!!
OdpowiedzUsuńWitam,chłopcy świetni...tylko pogratulować
OdpowiedzUsuńA blog czytam z przyjemnością:)